Postanowienia noworoczne. Zaklęty krąg corocznych porażek.

1 Udostępnienia
0
0
1


Postanowienia noworoczne to już u mnie tradycja. Taka moja wewnętrzna mentalna TRADYCJA. Każdego roku w okolicach świąt Bożego Narodzenia przygotowuję się do bolesnego rozliczenia siebie samej z tego co sobie obiecałam, z tego co sobie postanowiłam i z tego na czym poległam. Wyciągam wnioski, rozliczam siebie ze wszystkiego co chciałam zrobić i nie zrobiłam, by tuż po Nowym Roku obiecać sobie wszystko na nowo z corocznym hasłem przewodnim „Ale tym razem to już nie zawalę”. Rozkminiam, czy warto robić postanowienia noworoczne, spełniać je i czy w ogóle postanowienia noworoczne mają sens. Oczywiście dochodzę zawsze do tego samego wniosku, bo jak inaczej kiedy każde medium jakim jest Instagram, Tik Tok czy Facebook kreują cudowną ideę wyznaczania sobie nowych celów, nowych postanowień. Do tego wypuszczają w świat masę przemówień motywujących do odpowiedzenia sobie na podstawowe, jakże nurtujące, pytanie – Czy warto mieć w ogóle postanowienia noworoczne? Oto moje klasyczne porażki, które w mojej głowie kreują tylko jedną odpowiedź: „Nie warto”. Ale to nie znaczy, że znów nie podejmę wyzwania, bo nawet w połowie wykonane zadanie jest lepsze niż nie podjęcie się go w ogóle. I sądząc po statystykach nie jestem sama. Tylko 1/4 Polaków nie podejmuje tej nierównej walki…

1. W tym roku na pewno schudnę!

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

No chyba nie ty i nie tym razem. Los drwi pełną gębą. Ile już razy obiecywałam sobie, że w końcu schudnę. Entuzjazmu zwykle wystarcza do stycznia. Sił maksymalnie do marca, a później tu już plejada wymówek, by w czerwcu stanąć przed lustrem i stwierdzić, że chyba coś poszło nie tak. Ja już nawet próbowałam metody z karnetem na siłownie. Wykupiłam. Poszłam ze cztery razy czy jakoś tak, w połowie lutego wypadł ten ostatni raz. Potem już tylko szczuplał mój portfel. Comiesięcznej opłacie towarzyszyło hasło „w tym miesiącu to już na pewno”. Po roku niechodzenia, ale płacenia, weszło nowe postanowienie noworoczne, żeby zlikwidować stałe zlecenie za karnet. Po dwóch latach trenerzy zaczęli do mnie wydzwaniać i błagać żebym przyszła, bo nawet im było żal, że płacę za karnet już tyle miesięcy, a oni jak mnie nie widzieli tak było pewne, że nie zobaczą. Oferowali nawet darmowe treningi. Bylebym przyszła. Przyszłam. Złożyć pisemną rezygnację.


2. Zdrowe odżywianie czyli ketoserniczek i sałata.

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

Ile to razy sięgając po ostatniego Laysa późną porą i ocierając łzy paluchami ubrudzonymi resztkami cziperków nie obiecywałam sobie, że to ostatni i że kolejny rok przyniesie nową mnie w nowym sexy wydaniu? Wiele. Naprawdę wiele razy. I znów motywacji wystarczyło maksymalnie do… początku stycznia, bo akurat wtedy ma moja córka urodziny. Potem to już nie ma sensu, bo na koniec stycznia mój tata ma urodziny i znów jest okazja. W lutym mój przyjaciel z jego córką mają urodziny, więc znów okazja żeby się złamać. W marcu restart postanowienia noworocznego, ale tylko na miesiąc bo w kwietniu urodziny syna, ale to tylko chwilowe. Udaje się wytrwać do czerwca i chwilowo w sierpniu. Od września startuje kolejna runda okazji do folgowania sobie. I ja wiem, że zaraz posypie się masa argumentów, że to tylko wymówki i że przecież można jeść zdrowo i smacznie i ja się z tym zgadzam, ale na jednym czipsie nigdy się nie kończy, tort jest najlepszy z masą na ucieranym maśle, a imprezowe pizze i inne rarytasy to już nie wspomnę. Jedyne w czym potrafię wytrwać to nie piję alko.


3. Dbanie o zdrowie.

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

Mam tu na myśli regularne, profilaktyczne badania kontrolne. Morfologie, cytologię i hormony i te inne takie tam co są w pakiecie. W tym cukier, bo jak już wiecie z tym zdrowym jedzeniem to mi średnio idzie. Dobrze wiemy, że ketoserniczek to absolutnie nie to samo, co pyszny, puszysty i oprószony cukrem pudrem sernik wiedeński. W każdym bądź razie to robię regularnie, ale bardziej ze strachu. Lata temu z okazji 30 urodzin zrobiłam sobie prezent i zafundowałam pełen pakiet badań. Nie dlatego, że źle się czułam tylko dlatego, że uznałam to za strategicznie dobre posunięcie. Wszędzie przecież huczą o profilaktyce. Od tej pory odwiedziłam wszystkich specjalistów. Jedyne co mi dolega to hipochodryzm. Na moje szczęście, ale szczerze polecam co pół roku podstawowe badania. Licho nie śpi!


4. Wdzięczność. Wiem… ale chociaż spróbuj.

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

To chyba najtrudniejsze postanowienie. Trudniejsze chyba niż pójście na siłownie po dwóch latach opłacania karnetu. To potwornie trudne, ale warte nauczenia się, zadanie. Znaleźć każdego dnia chociaż drobnostkę, za którą jest się wdzięcznym, albo coś z czego można szczerze czerpać radość. Wiem, że chodzenie z podniesioną głową i częstsze patrzenie w górę, a nie pod nogi niesie za sobą ryzyko wdepnięcia we wszechobecną kupę tego świata. Mam tu na myśli psie kupy na trotuarze, ale niech będzie to przenośnia do tego co się na świecie dzieje. Żeby nie było, że gadam o głupotach to podam przykład. Dzisiaj rano wstając po nieprzespanej nocy nie łupało mnie w krzyżu. Wiecie jak mi smakowała kawa, do której dotarcie nie było wyczynem na miarę wejścia na Mount Everest? A tak poważnie to szukajcie każdego dnia powodu do radości i wdzięczności. Na pewno coś się znajdzie.


5. Jak co roku biorę na tapet książki.

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

Ojojoj, to trudny dla mnie temat. Mam sporo zaległości po ostatni roku, ale nie przeszkadza mi to absolutnie z wystartowaniem z postanowieniem na nowo. U mnie to jeszcze jest tak, że lubię nie tylko czytać ale jeszcze kupować książki w momencie kiedy mnie coś zainteresuje. Trochę takie kompulsywne zakupy, ale co tam. Cieszę się nawet jak połowę z założonego planu uda mi się zrealizować, bo jak już wspomniałam we wcześniejszym swoim wpisie czytać naprawdę warto. Tylko może z rozsądkiem z tymi zakupami. Jednego roku kupiłam do końca lutego 20 książek, bo weszło konto premium w empiku a potem było mi wstyd przed sobą, że nie wszystko przeczytałam. A dla tych co uznają, że kupowanie książek to zbytek – Szurajcie do biblioteki!


6. Uczmy się języków obcych.

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

Dżizas, u mnie to porażka. Moja serdeczna przyjaciółka kiedyś postanowiła nauczyć się języka francuskiego i się nauczyła. Ja poległam na niemieckim, hiszpańskim i w sumie na angielskim też. Aczkolwiek wydawało mi się, że świetnie mówię, rozumiem i czytam po angielsku dopóki nie przyszło mi go używać w obecności mojego ukochanego. Ja się dogadam z każdym bo wiem, że w komunikacji nie liczy się perfekcyjnie opanowany present perfect czy te ich wszystkie idomy, a śmiałość w wypowiedzi. Chyba, że czeka cię biznesowy challenge, no to już trudno, siadaj do książek. W każdym bądź razie ten mój ukochany małpiszon, znudzony moimi prośbami o pomoc odpalił mi, że przecież ja nie muszę znać angielskiego, wystarczy że on umie. Żeby wam żaden chłop tak nie odpalił to warto sobie takie postanowienie zrealizować. Ja w ramach focha regularnie proszę swojego osobistego już teraz tłumacza o wszelkie tłumaczenia (bo przecież nie muszę znać angielskiego) i niech teraz zbiera pokłosie swojego wielkiego męskiego ego.


7. Oszczędzanie…

Postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne

Zazdroszczę każdemu, kto potrafi oprzeć się pokusie i zamiast kupić kolejny ciuch, grę, książkę odłożyć kasę na coś innego. Co tam sobie wymyślicie. Teraz na szczęście jest masa przeróżnych segragatorów, kolorowych saszetek, celów, kont w bankach… tyle skarpet bez pary w każdym domu… Każdy znajdzie dla siebie jakąś dogodną formę gdzie i jak odkładać. A ja żyję często chwilą co jest moim błogosławieństwem i przekleństwem. Bo z jednej strony pracuję nie tylko na rachunki, ale też żeby mieć trochę przyjemności w życiu, a z drugiej strony ciąży z tyłu głowy myśl, że wszystko może się zdarzyć.


Co roku jestem statystycznym Plakiem i chcę schudnąć, ćwiczyć i zdrowo żyć i co roku fiasko. Może w tym roku postanowię być jak Maria Czubaszek, która w jednym z programów bardzo realnie podeszła do postanowień noworocznych. Postanowiła nie rzucać palenia, nie uprawiać sportu i nie nauczyć się żadnego języka. Życzę każdemu takiego dystansu do siebie i wytrwałości w każdym postanowieniu. Jakie by nie było.

1 Udostępnienia
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz także lubić